wtorek, 30 lipca 2013

#2 powtórka z rozrywki...

***

- Idealny pomysł. - przeniosłam wzrok na dziewczyny uśmiechając się szeroko, jakbym chciała zrobić komuś na złość.
- Sel... nie możesz... Będziesz miała przechlapane. - Ashley wstała.
- Niby dlaczego nie? - uśmiechnęłam się sarkastycznie. - Ashley, idziemy się bawić, wszystko w porządku. Wrócę do domu przed tym zanim wpadnę w kłopoty. - uśmiechnęłam się, mając nadzieję, że kupiła to co właśnie powiedziałam. 
Ashley głośne wzdechnęła. Przewróciła oczami i w końcu powiedziała.
- Dobra... Jeśli jesteś tego pewna... Tylko ja cię holować nie będę. A jeśli wpadniesz w kłopoty nie myśl, że będę obrywać po łbie za ciebie. - ostrzegła a ja przygryzłam wnętrze policzka i spuściłam wzrok. 
- Dobrze...mamo. - odpowiedziałam z naciskiem na "mamo". Ashley przewróciła oczami dokańczając swoje piwo i wyrzucając wypalający się już filter, a pozostałe dziewczyny parsknęły śmiechem. 
- To idziemy czy wolicie tu tak siedzieć? - powiedziałam z irytacją. Minuta, dwie, trzy, a one nic.  -Haloo... Ziemia do Demi, Kels i Ash... Idziemy? Dzwonimy do chłopaków? 
Dziewczyny spoglądały tylko na siebie.Wyczuwały, że ta impreza źle się skończy.
- Zadzwonie do Alfreda. - Powiedziała Kels.
- Dzwoń, niech szybko przychodzą, chcę się zabawić. - zachowywałam się, jakbym wzięła amfetaminę... Chciałam alkoholu teraz, natychmiast, już... To nie było do mnie podobne.
Dziewczyny znowu spojrzały na siebie porozumiewawczo.
- Sel... jesteś pewn... - próbowała zapytać Demi ale jej przerwałam.
- Tak, całkowicie jestem pewna. - posłałam jej uspokajający uśmiech. Dziewczyny się zmieszały. Przygryzłam wewnętrzną stronę policzka i zamknęłam oczy. Spojrzałam w niebo po chwili. Wyłączyłam się ze świata, nie myśląc o niczym konkretnym. Po prostu wpatrywałam się w niebo, które było bezchmurne, więc nawet nie mogłam szukać jakiś dziwnych kształtów czy zwierzątek na nim.
- Mamy piękne niebo... - powiedziałam po chwili. - Za ile chłopcy tu będą? - zapytałam patrząc dalej na niebo. 
- Sel. Powiedziałam przed chwilą, że chłopcy będą za jakieś 10 minut... Gdzie ty miałaś głowę, gdy to mówiłam? Tylko Ryan nie może, bo jedzie na jakieś zakupy z mamą. 
- Mhm... - odłożyłam piwo i odchyliłam głowę do tyłu tak, że teraz szyję podpierałam, żeby móc patrzeć na niebo. 
Nie mam pojęcia, kiedy te 10 minut minęło, wydawało się sekundami. Pierwszy przyszedł Alfredo.
- Cóż to za melanż się szykuję, siostra? - uśmiechnął się do mnie ukazując uśmiech, który od razu poprawił mi humor.
- Idziemy na grubyyyyyyy melanż, brat. - posłałam mu łobuzerskie spojrzenie, starając się, żeby nie zauważył mojego podłego nastroju.
- Al... Selena trochę dziś fiksuje... - poskarżyła się Ash. Kiedy usłyszałam słowa wypływające z jej ust... Miałam ochotę ją udusić. 

*Dzięki, Ash, kurwa... Najlepsza przyjaciółko...*

Alfredo spojrzał na mnie niepewny tego co powinien powiedzieć. Zawsze potrafi wykryć u mnie zły nastrój, niepewność bądź po prostu pustke. Jest niczym radar. Tak... To chyba bardzo dobre porównanie. Ale tym razem potrafiłam udawać nawet przed nim, że wszystko jest w porządku.

Po chwili pojawił się Scoot, James i Kayle. 
- To co, gotowi na grube melo? - zapytałam. Każdy tylko spojrzał po sobie - No kuuurde nie bądźcie tak pesymistycznie nastawieni do pomysłu. Mówię Wam, póki nie spróbujecie to się nie dowiecie. Leggo! - widziałam po ich minach, że nie byli zadowoleni z jakże błyskotliwego pomysłu Kels, ale cóż. Demi i Kels szły przodem, a ja z Ash zaraz za nimi. Chłopcy robili za obstawę i szli z tyłu. Po kilku minutach doszliśmy do domu naszego dobrego znajomego, Marcusa. On zawsze miał czas żeby zrobić jakąś imprezę. Nawet w dziesięć osób, ale zawsze było grubo. 
- Dobra, to ja dzwonię do Beatles'a. - powiedział Fredro wyjmując swojego złoma z kieszeni. Możecie zapytać, dlaczego złom. Otóż dlatego, że Alfredo jest przywiązany do swojego iPhona 3. Wygląda on jakby przeszedł przez III wojnę światową, ale mimo wszystko Fredro nie potrafi się z nim rozstać. 
- Siema Beatles, wyjdź przed dom. Rodzinka ma do ciebie romans. - powiedział Fredro, a Marcus za sekundę pojawił się w drzwiach swojego domu. 
- A wyjebać Ci ty, kurwa downie?! - zapytał Marcus Fredra uśmiechając się, na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, a chłopaki złączyli dłonie w braterskim uścisku. - Siema młotki - zwrócił się do nas wszystkich. - Co Was do mnie sprowadza. 
- Bo wiesz... - zaczęłam niepewnie. - Jest taka sprawa, że no... 
- Dobra, nie mów więcej. Dajcie mi pięć minut i jestem spowrotem. - odpowiedział Marcus z uśmiechem na twarzy i zniknął za drzwiami domu. My usiedliśmy na schodach i czekaliśmy. Wtedy dostałam sms od nieznajomego numeru. 

" Myślisz, że ode mnie uciekniesz? Upijesz się, a Ash bezpiecznie Cię doprowadzi do domu bez żadnych problemów? No to się mylisz skarbie. Jestem bliżej niż Ci się wydaję . -Justin" 

*Kurwa mać! On nigdy nie przestanie mnie nękać? Nigdy się od niego nie uwolnię... On jest jakiś pierdolnięty na umysł, naprawdę. Niech mnie trzymają z dala od niego, bo jak Boga kocham, kiedyś nie wytrzymam i mu zajebię w ten  jego głupi łeb! Boże Selly, jak ty mogłaś być z takim idiotom?! Dopiero teraz zaczynam naprawdę dostrzegać, w jakie gówno się wkopałam będąc z Justinem w związku... To nigdy się nie skończy, będzie za mną chodzić chyba do usranej śmierci i jeden dzień dłużej!* 

Fredro zobaczył, że coś ze mną nie tak. Wyrwał mi z ręki telefon i przeczytał widniejącą na nim wiadomość. Spojrzał na mnie, po czym objął mnie opiekuńczo swoim wielkim ramieniem. Uwielbiałam kiedy mnie przytulał, był taki misiowaty i czułam się bezpiecznie przy nim. 
- Nie martw się, ten gnojek Cię nie dopadnie, póki jesteś z nami. A niech cię spróbuję dotknąć to znajdzie się w szpitalu połamany.Spokojnie, odprowadzę i ciebie i Ash. Uśmiechnęłam się.
- Dziękuję, jesteś kochany. - powiedziałam i oparłam się o jego ramię. 
W tym samym momencie wyszedł Beatles przed dom.
- Idziemy pić! - okrzyknął i podniósł pięści ku niebu. 
Zachichotałam a Fredro uścisnął moje ramie.
- Jesteś pewna, że chcesz iść się zabawić? - spojrzał na mnie z troską. - Nie sądze, żeby to był dobry pomysł w tej chwili. - posłał mi spojrzenie, które mówiło "możesz się jeszcze wycofać".
- Fredro, jesteś moim przyjacielem. Wszystko będzie dobrze. - powiedziałam.

*taką mam nadzieję* 

Zaczęliśmy iść w stronę sklepu, w którym nigdy nie było problemu ze sprzedażą alkoholu. Fredro poszedł z Jamesem. Wszyscy się śmialiśmy, przez moment zapomniałam po co właściwie tam stoimy i na co czekamy. Ale po krótkiej chwili kątem oka zauważyłam Justina idącego w moim kierunku szybkim tępem. Otworzyłam szeroko oczy nie wierząc w to co widzę. 
- Siema Marcus. - kiwnął mu głową.
- Cześć. - Marcus nie był zachwycony jego obecnością w moim towarzystwie. 
- Czego tu chcesz? - zapytała sucho Kels. 
- Spokojnie, kochana. Przyszedłem porozmawiać z Seleną. - uśmiechnął się szeroko podchodząc bardzo blisko mnie.
- Nie będę z tobą rozmawiać. Idź stąd. - powiedziałam nie patrząc mu w oczy. 
W tej chwili wyszeł Alfredo z Jamesem ze skelpu uśmiechający się do siebie niosąc w reklamówce 3 butelki wódki. W jednej chwili zrzedły im miny i podeszli pomału do naszej grupki. - Demi, proszę potrzymaj to. - Fredro podszedł do Demi i wręczył jej reklamówki z miną wróżącą nic dobrego.
Podszedł do mnie i objął mnie ramieniem. 
- Cześć, Justin! - uśmiechnął się szeroko przysuwając mnie do siebie. Spojrzałam na niego. Widać było, że chcę, żeby Justin dał mi spokój.
- Dawno cię nie widziałem, Fredro. Co u ciebie słychać? - przysunął się do mnie i posłał wrogie spojrzenie mówiąc bardzo nonszalancko. Wszyscy patrzyli w naszym kierunku bez słowa. 
- A bardzo dobrze. Sel, mam to o co prosiłaś. Możemy już iść? - Fredro uśmiechnął się do mnie. 

*Nie wiem co myśleć, na prawdę nie da mi spokoju. To jest nie możliwe...*

Kiwnęłam głową nie podnosząc wzroku. Justin złapał mnie za rękę i pociągnął w swoim kierunku. Otworzyłam szeroko oczy. Za nim zdążyłam otworzyć usta, Fredro złapał jego dłoń i ostrzegł
- Lepiej ją puść. - Fredro zrobił groźną minę i spiął mięśnie pokazując, że nie żartuję a przy okazji, że jest silniejszy od Justina i ten nie wygra z nim.
Ashley podniosła w przerażeniu dłonie do ust mając nadzieję, że nie nadejdzie to co później odbiję się na nas wszystkich.
- Sel, ja cię kocham. Cały czas. To ona mnie pocałowała. Nie umiem żyć bez ciebie... - powiedział żałośnie Justin.
- Tak samo jak i bez innych kobiet, Justin. - powiedział twardo Fredro. - A teraz ją puść do cholery, za nim będą mnie inni prosić, żebym przestał tłuc tobą szyby...
- Chyba powinieneś już iść, Justin. - Scoot wtrącił się stając przede mną, mówiąc spokojnie zmuszając tym Justina, żeby puścił moją rękę. 
- Sel, pamiętaj, kocham cię i nigdy nie przestanę. - oświadczył Justin. - Na razie dziewczyny, trzymaj się Fredro. - uśmiechnął się sarkastycznie i odszedł. Byłam strasznie zmieszana.

***
_________________________
Koniec rozdziału drugiego. Jak się podoba? Mamy coś zmienić? PISZCIE W KOMENTARZACH! możecie również zaobserwować naszego bloga, abyśmy wiedziały czy ktoś w ogóle go czyta. Dziękujemy za ponad 150 wyświetleń, chociaż to dopiero początek. Liczymy na więcej. Buziaki :*
P.S soczek wyjeżdża, więc będę pisać kolejne 2 rozdziały sama, chyba, że będzie miała internet to wtedy będziemy się zgadywać.
~ Poranek, ~ Soczek. 

wtorek, 23 lipca 2013

#1 on mi nie da spokoju...

***
Został tydzień do rozpoczęcia roku szkolnego. Na samą myśl chcę mi się rzygać... Ale jest tego plus, poznam nowych ludzi, nowych chłopaków. Chociaż niekoniecznie pragnę doznawać nowych związków. Jeszcze nie odchorowałam mojego ostatniego z tym zdrajcą, Justinem. 
Rozmyślając, leżąc na łóżku i wpatrując się w sufit mojego pokoju, zaczęłam myśleć o Justinie. 
- Kurwa dlaczego mi to zrobił?! Nienawidzę go... - wzdychałam sama do siebie pocierając oczy pragnąc aby wspomnienia nie wzięły w górę. 
-Selena! Selena, zejdź tutaj! Musimy porozmawiać! - nagle wyrwał mnie z zamyśleń głos mamy dobiegający z kuchni. 
-Co ona robi w domu o tej porze? -powiedziałam sama do siebie unosząc brwi. 
Schodząc schodami na dół do kuchni przywitałam mamę.
- Hej. Nie powinnaś być teraz w pracy? - zapytałam z podejrzeniem. 
- Czy załatwiłaś książki do nowej szkoły? Za tydzień rozpoczynasz nowy rok szkolny, młoda damo. - nie odpowiadając na moje pytanie, sama mi zadała zmieniając temat przy czym wydawała się być bardzo poirytowana. Przewróciłam oczami.
-Nie. Jeszcze nie. Miałam pojechać dzisiaj z Ashley, ale jej siostra poprosiła ją o pomoc w czymś. - powiedziałam podchodząc do lodówki, wyjmując sok pomarańczowy.
- Mhm... no dobra. Tylko to chciałam wiedzieć. Możesz już iść.
- Dzięki za pozwolenie, mamuś. - powiedziałam z przekąsem.
Wchodząc na górę do swojego pokoju myślałam aby wyjść na spacer. Słońce świeci i chcę  mi się palić... rzucając się na swoje łóżko zaczęłam szukać swojego telefonu. Pod poduszką nie było, pod kołdrą nie było... 
-Kurwa, gdzie ten zasrany telefon... - powiedziałam już zezłoszczona. - A tuuutaj. - zaśmiałąm się sztucznie, podchodząc do telefonu leżącego na komodzie.
Wybrałam numer telefonu do Ashley zastanawiając się, czy załatwiła to co miała załatwić z siostrą i czy jest już wolna, żeby poświęcić mi choć odrobinę czasu. Jeden sygnał... nic. Drugi sygnał... nic. Trzeci sygnał... nic.
- Kurde po co ci telefon skoro go nie odbierasz. - powiedziałam bardziej do siebie niż do telefonu, który akurat odebrała Ashley.
- Hej, kochana. Miałam akurat do ciebie dzwonić. Wyprzedziłaś mnie. Jak ci dzień mija? - zapytała wesoło.
- Bardziej niż beznadziejnie... Czy możemy się spotkać i pójść na naszą ławkę? - zapytałam ze zrezygnowaniem.
- Sel... czy coś się stało? 
- Wracają wspomnienia z Justinem. - odparłam co raz bardziej zdenerwowana. - To jak? - ponaglałam.
- Jasne, że tak. Chodź w stronę mojego domu. -powiedziała z troską przerywając połączenie.
Przebrałam się z szarego dresu i różowej koszulki na obcisłe szorty i białą koszulkę z dużym czarnym krzyżem na środku i wzięłam torebkę, klucze i zapalniczkę. Kiedy zeszłam na dół stając przy frontowych drzwiach wrzasnęłam
-Mamoo! Wychodzę z Ashley na spacer! Wrócę późno!
-Nie ma mowy, żebyś wracała po godzinie 22, Seleno! Ja idę do pracy a ty masz dopiero 16 lat i idziesz do szkoły średniej! O 22 w domu i bez dyskusji! - odparła.
-Dobra! - odpowiedziałam i wyszłam po czym przygryzając wnętrze policzka otworzyłam torebkę i jak najszybciej pragnąc zapalić papierosa przebiegłam jakieś 5 metrów w kierunku domu Ashley i odpaliłam fajkę zaciągając się mocno i chwilę przydtrzymując w płucach szkodliwy trunek. Z każdą myślą o dyscyplinarnej mamie i jej rygorystycznym podejściu do mnie łączących się z myślami o Justinie, byłam tak zdenerwowana, że nie zauważyłam nawet kiedy wpadłam na... Justina.
- Możemy porozmawiać? - powiedział przytrzymując moją rękę. - Proszę cię.
- Puść mnie. Teraz. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Sel! Ja na prawdę tego żałuję! Nie chciałem tego. Błagam Cię, porozmawiajmy. - ciągnął ignorując to co przed chwilą do niego powiedziałam.
- Nie mamy o czym... Nie chcę Cię znać. - powiedziałam patrząc mu w oczy. 
Poluźnił uścisk cały czas patrząc mi w oczy. Odwróciłam wzrok i orientując się, że nie trzyma mojej ręki tak mocno, wyrwałam się i odeszłam czując za sobą cały czas jego wzrok.
- Cholerny dupek. - pokręciłam głową dopalając papierosa i wyrzucając filter. Zanim się zorientowałam byłam już przy domu Ashley. Zadzwoniłam do drzwi. Po kilku sekundach pojawiła się w nich ona. Chyba wywnioskowała z mojej miny, że nie jest za dobrze.
-Witaj kochanie...Co się stało?! - napotykając na mój wzrok Ashley przypomniała sobie o naszej rozmowie przez telefon. - Co się dzieje? Znów przyszedł pod twój dom? - powiedziała delikatnie, wyczuwając, że jestem co raz bliższa wybuchnięcia płaczem.
- Nienawidzę go... - syknęłam. - Za ile możemy wyjść? Mam ochotę na piwo i fajkę...
Ashley na mnie spojrzała. Wiedziała już, że jestem na granicy. 
- Okej, poczekaj, wezmę torebkę, pieniądze i kluczę i możemy wychodzić. Chodź ze mną na chwilę do pokoju..- posłała mi proszące spojrzenie.
Poszłam za nią do jej pokoju, gdzie wisiało mnóstwo naszych wspólnych zdjęć. Naszej wspaniałej czwórki i chłopców. Oczywiście wszystkie zdjęcia jakie mieliśmy wspólnie z Justinem zniknęły zaraz z ramek i ścian po zerwaniu z nim kontaktu. Ashley wzięła niezbędne jej rzeczy i wyszłyśmy z jej domu. Wyjęłam mojego iPhona i wybrałam numer do Kelsey. Jeden sygnał... drugi... trzeci...
- Co jest ? - odezwała się miła osoba po drugiej stronie. 
- Potrzebuję Cię teraz, zaraz, już. Pędem na naszą ławkę. - powiedziałam szybko i trochę niezrozumiale. Kelsey chyba wyczuła, że coś jest nie tak, więc nie dopytywała o więcej szczegółów, tylko powiedziała że zaraz przybiegnie. Kiedy ja rozmawiałam z Kels, Ashley zadzwoniła w tym samym czasie do Demi. Nie minęło dziesięć minut, byłyśmy już w komplecie. 
- A chłopcy? - zapytała Demi.
- To babska sprawa. Chodźmy po piwo, potem Wam powiem o co chodzi. 
Poszłyśmy po piwo, kupiłyśmny jeszcze dwie paczki fajek i wróciłyśmy do naszego miejsca. Otworzyłyśmy nasze puszki z piwem i wypiłyśmy po łyku. Alkoholowy napój przyjemnie podrażnił mój przełyk. Tego mi się chciało. Dodatkowo odpaliłam papierosa. Mocno się zaciągnęłam i wypuściłam trucizne z płuc.
- Dobra, to o co chodzi? - zaczęła Kelsey. Spojrzałam na nią wzrokiem weź-mnie-nie-wkurwiaj i wypiłam kolejny łyk ze swojego piwa i zaciągając się mocno kolejnym buchem z fajki. 
- No kogo mogłam spotkać jak nie tego frajera Justina! - wykrzyczałam unosząc ręce do góry. - Chciał porozmawiać, jakby było o czym. Czy on nie może zrozumieć, że nic, kurwa dla mnie już nie znaczy i chcę się pozbyć go z mojego życia raz na zawsze?! - zrezygnowana zakryłam twarz dłońmi. Na moim prawym ramieniu poczułam dłoń Demi, która lekko masowała mnie po ramieniu żebym się uspokoiła. 
- Nikt nie powiedział, że będzie łatwo - zaczęła Demi. - Nie możesz o nim zapomnieć raz na zawsze, to normalne, że będziecie się spotykać w autobusie czy na mieście, bo mieszkacie w jednym miejscu. Możesz go unikać, ale to też nie jest wyjście. 
- Demi... on mnie prześladuję. Codziennie piszę do mnie wiadomości, dzisiaj szarpnął mną kiedy nie chciałam z nim rozmawiać i pieprzył, że wszystkiego żałuję... Zaczynam mieć dość... -powiedziałam patrząc w niebo ze łzami w oczach.
- Masz nas... zawsze i o każdej porze. Może pójdziemy się bawić? - zaproponowała Kels. Ashley wytrzeszczyła oczy i pokręciła znacząco głową. 
*a co mi tam... zobaczymy jak się umiem bawić*
- Idealny pomysł. - przeniosłam wzrok na dziewczyny uśmiechając się szeroko, jakbym chciała zrobić komuś na złość.
***
____________________________________________________

Czeeeść, miłego czytania, mamy nadzieję, że pierwszy rozdział jakoś chociaż trochę was zaciekawi. Jutro zabieramy się do pisania następnego, ale tak jak pisałyśmy, dodawać będziemy raz w tygodniu bądź co dwa tygodnie w zależności z pewnymi sprawami. DZIĘKI za uwagę :))

poniedziałek, 22 lipca 2013

Prolog

*** 
Nigdy w życiu bym nie pomyślała, że pierwsza miłość, która mnie dosięgła mając 16 lat będzie aż tak toksyczna. A w życiu. Nie... nie mogę o tym myśleć, po prostu nie mogę. No tak, najpierw wypadałoby się przedstawić. Jestem Selena. Typowa nastolatka, która lubi zaszaleć ze znajomymi, z milionami problemów na głowie. Między innymi z rodzicami. Oni nie wiedzą co takie osoby w moim wieku mogą przeżywać. Załamania na tle emocjonalnym? Dla mnie jak najbardziej temat, w którym wiem wiele. Kocham moich rodziców, ale niekiedy mnie dobijają. Wracając do mnie. Mam grupkę swoich najlepszych przyjaciół, z którymi się trzymam od zawsze. Z Ashley znam się od przedszkola i jest to moja najlepsza przyjaciółka. Jesteśmy jak siostry, dosłownie i w przenośni. Demi i Kelsey są równie ważne w moim życiu. Jesteśmy jak czterej muszkieterowie, kiedy wyjdziemy w cztery, nie masz z nami życia! Zaufaj. Do naszej paczki należą również chłopcy. James, Kayle, Alfredo, Ryan, Scoot. Jako paczka jestesmy niezniszczalni i każdy może na każdego liczyć, ale jak każdy mamy swoje problemy i kłótnie "rodzinne". Cóż... tak chyba zawsze bywało w rodzinach. Zawsze imprezy musimy spędzać razem, obowiązkowo. Oczywiście imprezy bez przypału to nie imprezy, ale o tym potem. Najlepszy czas w moim dotychczasowym życiu? Chyba związek z Justinem. Bylo jak w bajce, do czasu... Często żałuję tego co między nami było, ale w duchu dziękuję Bogu za to, co się działo. 

***
Bohaterowie.

 ~ Selena Gomez 16l.

~ Justin Bieber 18l. 
 ~ Demi Lovato 16l.

 ~ Ashley Fox 15l .
 ~ Kelsey Longmen 16l.
 ~ Alfredo Flores 16l.
 ~ Kayle Pilsner 15l.
 ~ James Romano 17l.
 ~ Ryan Bread 16l.
~ Scoot Hamilton 16l.
______________________________________________
Witamy na nowym blogu z opowiadaniem o Justinie i Selenie. Mamy nadzieję, że Wam się spodoba. Będą występować wątki erotyczne więc czekajcie cierpliwie :)
Rozdziały planujemy dodawać co tydzień, góra co dwa tygodnie (w roku szkolnym będzie zależeć to od nauki). Prowadzimy to we dwie, ponieważ kiedy mamy jakieś wyobraźnie, fantazje są po prostu zajebiste  fajne. Jedna z nas już prowadziła bloga z opowiadaniem, więc jest mniej więcej w temacie jak się tym wszystkim operować. Ja jestem w tym zielona. (sooczek) a poranek tak jakby doświadczenie ma w małym paluszku. OSTRZEŻENIE: pierwsze dwa bądź 3 rozdziały będą trochę nudne. Musimy was pomaltretować haha, ale obiecujemy, że będzie warto.  Dziś wieczorem dodamy rozdział numer 1 Także, jak to mówi Justin.... SOON.... :)