poniedziałek, 12 sierpnia 2013

4. spokojnie, to tylko sen...

***
Selena prov. 

*Siedziałam w domu przed telewizorem oglądając mój ulubiony serial kiedy nagle usłyszałam ostre pukanie do drzwi.
- Otwieraj te pieprzone drzwi dziwko! - usłyszałam znajomy mi głos.
Nie ukrywam, że się przestraszyłam. Szybko wstałam z kanapy i ruszyłam w kierunku drzwi, za którymi stał wkurwiony Justin.
- Co się do ch.... - nawet nie dał mi dokończyć zdania. Rzucił się na mnie, chwytając mnie mocno za nadgarstki i przyciskając do ściany.
- Co ty myślisz, że jestem taki pojebany i nie wiem o tym, że pieprzysz się z każdym, którego napotkasz na ulicy? - patrzałam na niego pustym wzrokiem, nie wiedząc o co mu chodzi.
- Justin, ja nic... - nie dokończyłam, bo wymierzył cios w mój policzek. Odwróciłam głowę w prawą stronę nie mogąc na niego dłużej patrzeć. Próbowałam powstrzymać łzy, które jak najszybciej chciały wydostać się z moich oczu.
- Jesteś nic nie wartą suką, rozumiesz? Zarówno dla nich ja i dla mnie. Nic z tym nie zrobisz, i tak dla wszystkich taka zawsze będziesz. - chwycił mnie za podbródek zmuszając do popatrzenia w jego oczy. Tak jak myślałam, brał coś, bo normalnie by tak się nie zachował. - Nic. Nie. Warta. Suka. - powtórzył wolno i wyraźnie. Musiałam zdobyć się na odwagę i powiedzieć to, co siedziało w mojej głowie. Mogłam tego pożałować lub nie, ale musiałam to powiedzieć.
- A ty co? Taki niby doskonały i bez skazy? A przypomnieć Ci gnoju, jak zdradziłeś mnie z tą dwunastoletnią małą zdzirą? Jak ona tam miała? Aaa no tak, Diana? Dobrze pamiętam? - tak jak myślałam, pożałowałam. Dostałam kolejny cios w policzek. - Nienawidzę Cię. - powiedziałam przez łzy, które mimowolnie spływały po moich policzkach. W oczach Justina królowała złość, żal, wkurwienie poziom pro i coś, czego nie potrafiłam osobiście nazwać. Nagle poczułam nóż przy moim gardle.
- Pozbędę się Ciebie dziwko raz, na zawsze. Nie będziesz przeszkadzać ani mnie, ani innym. Nikt już nie jest w stanie Ci pomóc. Rozumiesz? NIKT. Fredro nie przybiegnie, bo nawet nie wie co się dzieje, Ashley nie byłaby w stanie nawet do mnie podejść, bo się mnie boi. Nie masz już nikogo.- patrzył się na mnie jak jakiś psychiczny człowiek, który uciekł z zakładu psychiatrycznego.
- Justin proszę, nie rób tego. Proszę.
- Ostatnie życzenie? - powiedział bardziej przyciskając mnie do ściany.
- Nie rób tego. - było już za późno. Poczułam lekko wbijające się ostrze pod szyją. Robił to wolno, tak jakby sprawiało mu to przyjemność.
- Kurwa! To boli! Boże dlaczego! - Krzyczałam resztami sił.
*

Obudziłam się we własnym łóżku. Spojrzałam na mojego iPhone, było po czwartej nad ranem. Byłam cała spocona i trzęsłam się jak Chihuahua. Wzięłam kilka głębszych oddechów, aby się uspokoić. "spokojnie, to tylko sen... " pomyślałam. Wstałam z łóżka i poszłam na dół po wodę czując, że zaraz uschnę z pragnienia. Wzięłam butelkę i wróciłam do łóżka. Wypiłam połowę zawartości, położyłam się i sunęłam ponownie.

Ashley prov. 

Kiedy Fredro położył Selene do łózka, ja rozebrałam ją i przykryłam kołdrą. Wiedziałam, że jak zawsze przegnie z tym alkoholem, bo ona umiaru nie zna. Jednak nie chciałam się nic odzywać. Włączyłam jej iPhona pod ładowarkę i wyszłam z pokoju cicho zamykając drzwi. Schodząc w dół napotkałam mamę Seleny. Cholera, i co jej teraz powiem? 

- Dobry wieczór Ash, co tak późno robisz u nas w domu? - zapytała. 
- Dobry wieczór. Emm, Selly dopadł straszny dołek i nie chciałam, aby była sama dzisiaj.
- Ouh, co się stało? - widać, że była zaskoczona.
- Umm, wie pani... Justin i te sprawy... - chyba udało mi się być przekonującą, ponieważ nie zadawała więcej pytań.
- Śpi? 
- Tak, właśnie przed chwilką usnęła.
- Dobrze.
- Muszę już iść, pewnie mama się martwi. Dobranoc pani Gomez. - pożegnałam się grzecznie i przytuliłam się do niej.
- Dobranoc Ashley. 

Kiedy wróciłam do siebie, nikogo nie zastałam w domu. aż dziwne, ale cóż. Otworzyłam drzwi, zapaliłam światło i poszłam do kuchni. Wyjęłam z lodówki wodę truskawkową i upiłam kilka łyków. Wzięłam ze sobą wodę i poszłam na górę do swojego pokoju. Rzuciłam torebkę na podłogę, wzięłam ręcznik i udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic, przebrałam się w pidżamę. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Podeszłam do torebki, wyciągnęłam go z kieszeni, zobaczyłam od kogo mam wiadomość. Kels. Odblokowałam telefon.

Kels : I jak z nią?
Ja : Zanieśliśmy ją do domu i od razu usnęła.
Kels : A jej mama?
Ja : Łyknęła kita, że miała doła przez Justina.
Kels : Gratuluję dobrej wymówki. Idę spać, bo padnięta jestem. Dobranoc :*
Ja : Dobranoc :*
Podeszłam do łóżka, wpełzłam pod kołdrę, a telefon położyłam na szafce nocnej. Była już prawie północ. Ułożyłam się w wygodnej dla mnie pozycji i momentalnie zasnęłam.

Selena prov. 

Obudziłam się około dwunastej w południe.
"Świetnie Selena, gratuluję Ci snu i wypoczynku" powiedziałam sama do siebie. Chwyciłam za telefon i od razu wybrałam numer do Ashley. Jeden sygnał, drugi, trzeci...

- Ooo księżniczka wstała! - odezwała się swoim słodkim głosem, który kochałam mimo, że mnie wkurzał.
- Taa, wstała. Możesz przyjść? Muszę Ci powiedzieć co mi się śniło.
- No mogę. Za ile?
- Najlepiej w trybie now.
- Dobra, ubieram się i idę.

- Okej.
Rozłączyłam się, przeczesałam jedną ręką włosy, po czym leniwie zwlokłam się z łóżka. Musiałam iść wziąć prysznic, czułam jak śmierdzę wczorajszym dniem. Podeszłam do szafy, wyciągnęłam z niej parę dresów i za dużą bluzkę. Z małej szafeczki wyjęłam bieliznę i poszłam do łazienki. Ściągnęłam z siebie wczorajszą bieliznę i weszłam pod prysznic. Strumienie ciepłej wody oblały moje ciało, co było naprawdę przyjemne z rana. To znaczy, dla mnie z rana, bo dla normalnych ludzi była to już pora prawie obiadowa. Czułam, jak pod wpływem wody wszystkie złe rzeczy ze mnie spływają, a moje samopoczucie automatycznie się poprawia. Dobrze wymyłam moje obklejone wymiocinami włosy moim ulubionym kokosowym szamponem, spłukałam jagodowy żel pod prysznic i wyszłam z pod prysznica. Wytarłam się ręcznikiem i ubrałam moje wcześniej zabrane rzeczy. Wilgotne włosy związałam w niedbałego koka i zeszłam na dół. Jak zawsze, nikogo nie było, więc ruszyłam w stronę kuchni czując się głodna jak wilk. Wyjęłam z lodówki gotowe naleśniki i wrzuciłam je do mikrofali na minutę. Nalałam soku pomarańczowego do szklanki i usiadłam przy stoliku. Kiedy jadłam rozległ się dzwonek do drzwi.
-
 Wejść! - krzyknęłam z pełną buzią. Moim oczom nie ukazał się nikt inny niż Ashley. - Drzwi nie umiesz sobie otworzyć czy co? - powiedziałam gestykulując widelcem we wszystkie strony.
- No sory, chciałam być uprzejma czy coś takiego?
- Dobra, jebał to pies.
- To co takiego Ci się przyśniło? - zapytała siadając na wprost mnie ze szklanką w ręku. Mina mi zrzedła na samą myśl przypomnienia sobie tego posranego snu.
- No to tak, śniło mi się, że Justin wparował mi na chatę i chciał mnie zajebać.
Ashley otworzyła szeroko oczy i prawie zakrztusiła się sokiem, który popijała. Spojrzałam tylko na nią bez wyrazu i dalej jadłam mój posiłek.
- Stara, co ty masz z głową?
- Kurwa nie wiem.
- Nie, ty więcej nie pijesz... Alkohol źle wpływa na twój umysł i ciało... - powiedziała odkładając szklankę na stół.
- A właśnie - powiedziałam kończąc naleśniki. - możesz mi przypomnieć jak dokładnie trafiłam do domu i co się działo kiedy spałam na ławce?
- W sumie to nic takiego. Ja gadałam z Ryanem, chłopaki się bili na żarty, a Kels i Demi siedziały i słuchały spokojnie muzyki mówiąc, że to pomaga im dojść do siebie.
- Mhm, czyli w sumie norma.. A jak wróciłam do tego domu?
- Fredro zaniósł Cię, ale usnęłaś mu w ramionach. Byłaś totalnie nieprzytomna. Wyjęłam z Twojej torebki klucze i...
- Dobra to już pamiętam - przerwałam jej. - Widziałaś się z moją mamą?
- Tak, wcisnęłam jej kit, że miałaś doła i poszłaś spać. Oczywiście doła przez Justina.
- Uff, kupiła to?
- Jasne.
- No to zajebiście! Boże dziewczyno ratujesz mi dupę. - zerwałam się z miejsca, podbiegłam do niej i przytuliłam najmocniej jak potrafiłam.
- Wiem. Za to właśnie mnie kochasz.
- Tak, to prawda. - dałam jej całusa w policzek.
- To jakie plany na dzisiaj? - zapytała z uśmiechem. Od razu go odwzajemniłam.
- Dzwonimy po Demi i Kels i oglądamy jakąś durną komedię? Nie chcę wychodzić  takim stanie do ludzi.
- Nie ma problemu.

Ashley wzięła telefon i zadzwoniła po dziewczyny, a ja zrobiłam popcorn i rozsypałam chipsy do miski.
________________________________________________
Rozdział chujowy, tak wiem. Przepraszam, ale sama jakoś pisać nie umiem już. Jednak razem pisze się o wiele lepiej i ma się więcej pomysłów. Dziękuję za prawie 900 wyświetleń, powiem Wam, że jest moc! jak cholera! Dziękujemy za wszystkie komentarze, za obserwowanie naszego bloga. Dopiero 3 osoby, ale jednak coś. Jesteście wspaniali i dziękuję za wszystko. MAM NADZIEJĘ, że kiedy Soczek wróci z wakacji, wjedzie na bloga i zobaczy ilość wyświetleń oraz komentarzy, uśmiechnie się i będzie z nas dumna. Kocham i do kolejnego! <3
~ Poranek.

3 komentarze:

  1. Super:D:D A ja myślałam, że to jej się dzieje na serio :D BOSKIE. Czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko to na początku- przestraszyłam się :D
    Czekam na nn :P

    OdpowiedzUsuń