wtorek, 17 września 2013

9. O mój Boże..

***

Selena szeroko otworzyła oczy, jakby zobaczyła ducha i niemal natychmiast stanęła przed Justinem w obronnym geście.

- Fredro... ja... - Sel jąkała się przez chwilę patrząc na przemian raz na mnie raz na Justina. On wywiercał mi dziurę w twarzy swoim spojrzeniem. Uśmiechał się normalnie... Jak do kumpla, ale ten wzrok...

- Cześć, Fredro. Dawno się nie widzieliśmy, przyjacielu. - nagle wypalił wystawiając dłoń w moją stronę przed przerażoną Sel. Moje oczy się rozjaśniły się i pojawił się błysk. Błysk, który zawsze oświadczał, że zaraz stanie się coś niedobrego. Selena nagle podeszła do mnie ze spuszczonym wzrokiem.

- Przepraszam, Fredro. Za mocno go kocham. Nie mogę o nim zapomnieć... Nie da się, zbyt mocno go kocham, za dużo mu powierzyłam, zbyt wielką częścią mojego życia się stał. Znasz to uczucie, kiedy kogoś kochasz tak mocno, że na sam widok tej osoby dostajesz tak mocnego skurczu serca, że nie możesz nawet przez moment oddychać, a co dopiero coś powiedzieć? Oczywiście, że to znasz. To nie jest łatwe. Chcieć, a móc to dwie zupełnie inne rzeczy. - powiedziała, chociaż język jej się plątał od nadmiaru alkoholu.

- Selena, ale ile razy Ci mówiłem, daj sobie spokój, nie watro marnować czas na takiego IDIOTĘ jakim ON jest. - specjalnie podkreśliłem te słowa, aby doskonale usłyszał o co mi chodzi. Po jego minie mogłem stwierdzić, że już się w nim gotowało. Mentalnie w mojej głowie przybiłem sobie z samym sobą piątkę.

- Wiem, że nie jest dla mnie. Pewnie wszyscy mnie znienawidzicie za to, co przed sekundą się wydarzyło, ale czasu nie mogę cofnąć, a uczuć raz na zawsze z siebie wyrzucić. - łzy zaczęły cisnąć się jej do oczu.

- Nie będziesz jej mówił co dla niej dobre, a co złe. Jest już dużą dziewczynką i wie co robi ze swoim życiem. - Justin podszedł do nas bliżej piorunując mnie wzrokiem.

- No kurwa, perfekcjonista jebany się znalazł. - powiedziałem z sarkazmem wyczuwalnym w głosie. - Z Ciebie każdy powinien brać przykład, przecież taki wspaniały, bez skazy i nigdy nikomu nic nie zrobił, a tym bardziej nikogo nie skrzywdziłeś. - Wymijając Selene stanął bliżej mnie.

- Masz coś jeszcze mi do powiedzenia? - zapytał z kpiną w głosie.

- Oj jakbyś wiedział co chcę Ci powiedzieć, nie wiem czy chciałbyś powiedzieć coś więcej. Wiesz, póki co mało o sobie wiesz, wypierdalaj do budy kundlu zapluty. Gorzej, jak dowiesz się, co myślą o Tobie inni. Więc radzę Ci, uważaj na to co mówisz o mnie i innych z naszej paczki do swoich nowych kolegów, bo to dobrze się dla Ciebie nie skończy. A jak nie masz co powiedzieć, to nie wpierdalaj się w słowo. Bo takie psy jak ty, nie grają honorowo. Pamiętajmy, że jeszcze nas łączą tylko handle z naszymi klientami. To jest jedyna i ostatnia rzecz jaka nas łączy.

- Gówno zrobisz... - powiedział kręcąc głową i uśmiechając się pod nosem. - Te interesy wpieprzają ciebie i innych w to samo gówno co i mnie, jeśli dziewczyny chcą wiedzieć, mogę tam wejść i ...

- Naprawdę? Jesteś tego pewien? HA! Taki chuj! Uwierz, że wiem więcej niż Ci się wydaje. - nagle mu przerwałem, czułem, że tracę kontrolę, zaraz się zatracę w tym wszystkim... Oczy co raz mocniej mi błyszczały, czułem to...

- Fredro, przyjacielu... - uśmiechnął się do mnie szeroko. - Nie przyszedłem tutaj, żeby z tobą dyskutować na tematy naszych interesów, tylko po Selenę. - podszedł do Seleny, objął ją ramieniem i pocałował czule w policzek. Selena patrzyła tylko na swoje stopy i ani drgnęła, przygryzała wnętrze policzka i bawiła się palcami u rąk. Zawsze to robiła, kiedy się denerwowała albo czuła nieswojo. Odsunął się od niej i parszywie się uśmiechnął.

- Kocham cię, Sell.-powiedział, patrząc na mnie ukradkiem z uśmiechem szyderczym jak u Jokera. Moja świadomość nagle zniknęła, pozostał tylko blask w oczach.

*Prov Ashley*

- Coś go długo nie ma... Zaczynam się martwić, Dem. - spojrzałam na Demi, później na Kels ze zmartwieniem. - Może sprawdzimy co z nimi? Może coś się stało? Chodźmy sprawdzić. - wstałam, trochę się chwiejąc.

- Pójdziemy z Tobą - zaproponowała Kelsey. 


- Dobra. Chłopaki! - krzyknęłam. Wszyscy spojrzeli w moim kierunku. - Zaraz wrócimy 


- Okej. - powiedzieli zgodnie, a my ruszyłyśmy w kierunku drzwi. 


- Ja pójdę pierwsza. - powiedziałam do dziewczyn. Nic nie mówiąc zgodnie pokiwały głową. Otworzyłam drzwi i nagle zobaczyłam Fredra i Justina stojących niebezpiecznie blisko siebie.Wiedziałam, że to nie mógł być przypadek. Selena stała ze spuszczoną głową z szeroko otwartymi oczyma jakby nie mogła uwierzyć w to, co się właśnie dzieje. Niemal natychmiast podbiegłam do Fredra od tyłu i złapałam go za ramię.


- Co jest, Fredro? Selena jest moją dziewczyną i zawsze nią będzie. - Justin znów pocałował jej policzek i spojrzał Fredrowi z przekąsem w oczy. 

- Justin... Przestań, proszę. - Selena prosiła cicho, łzy zaczęły spływać po jej rumianych policzkach.

- Demi, pomóż mi! - krzyknęłam do Dem, która wyszła przed drzwi w tym samym momencie, gdy Fredro zaczął się szarpać i desperacko pragnąc dojść do Justina i wyraźnie chcąc mu wkopać. Demi przybiegła i pociągnęła razem ze mną w tył Fredra, zataczając naszą trójkę przy tym. 

- Fredro!!! - krzyknęłam. Znałam ten błysk w oku, kiedyś też go widziałam w oczach Ryana, kiedy wplątał się w przepychankę pod sklepem, bo jakiś kieszonkowiec chciał mu zabrać portfel z kieszeni kurtki i skończył ze złamaną szczęką. Nie pamiętał o tym, tak jakby tego nie było. - Fredro uspokój się!.- Fredro patrzył na mnie i na Demi tępym wzrokiem. - Selena, zabierz stąd Justina! Szybko! Nie mamy za dużo siły! - wykrzyczałam w kierunku Seleny, na co ona wyrwała się z własnych myśli, wzięła Justina za rękę i zaczęła ciągnąć go w przeciwną stronę.


- Będziemy tam, gdzie zawsze! - krzyknęła do nas, a Fredro zaczął się bardziej wyrywać widząc ich odchodzących razem. - Kurwa, Alfredo uspokój się! - powiedziałam wkurzona w jego stronę. 



- Jak mam się do cholery jasnej uspokoić, skoro ta idiotka znów odeszła z tym pedałem! - wysyczał przez zaciśnięte zęby. 


- Co nie zmienia faktu, że jako najbardziej ogarnięty z chłopaków powinieneś zachować zimną krew i dać spokój i Selenie i Justinowi. - powiedziała spokojnie Demi w jego kierunku.- Też nie jesteśmy z tego zadowolone, kretynie, więc się USPOKÓJ. 

- No zapierdolę gnoja! - fuknął rozwścieczony i cofnął się w kierunku drzwi domu. - Ryan! Nie uwierzycie chłopaki, ten pedał przyszedł tutaj i namieszał tej idiotce w głowie i z nim uciekła jak już chciałem gościa połamać!!! - wchodząc do domu Sell za Fredrem omal nie zostałam uderzona przez niego, gdy wyrzucał dłonie ku niebu, dużo bardziej niż wkurwiony. Blask w jego oczach przygasał, docierało do niego teraz co się z nim działo przez najbliższy czas, co chciał zrobić. 


*Prov Selena*



Biegliśmy przez jakieś pięć minut, aż w końcu dobiegliśmy do "naszej ławki". Nazwaliśmy ją tak wspólnie, ze względu na to, że cokolwiek by się w naszym życiu nie działo, rozmawialiśmy zawsze na tej ławce. To tu pierwszy raz się pocałowaliśmy, kłóciliśmy się, godziliśmy. Spędziliśmy w sumie tutaj nasze najlepsze chwile. O tym miejscu wiedziały tylko dziewczyny. Nikt za nami nie gonił, nikogo nawet nie było w pobliżu. Byliśmy sami, tak jak za starych, dobrych czasów. Usiedliśmy obok siebie, Justin objął mnie ramieniem, a z kieszeni wyciągnął paczkę papierosów. Wyjął jednego i włożył go do ust. Odpalił go i zaciągnął się nikotyną. Spoglądałam na niego ukradkiem. On nawet paląc wyglądał niesamowicie seksownie. Jego włosy zaczesane w lwią grzywę, krzaczaste brwi, piękne piwne oczy z długimi rzęsami, cudowne, perfekcyjne malinowe usta i zarysowana szczęka. To wszystko czyniło go dosłownie ósmym cudem świata. 


- Zrób zdjęcie, zostanie na dłużej. - Odezwał się zaciągając się po raz kolejny papierosem i puścił mi oczko. Na moje policzki od razu wkradły się rumieńce. Widząc to, Justin zaśmiał się i przybliżył mnie jeszcze bliżej swojego ciała. - Wiesz, tęskniłem za Tobą. Bardzo. - pocałował mnie w policzek. - Kiedy kogoś stracisz dopiero zaczynasz go doceniać. Bez Ciebie jestem pustym wrakiem. Upijałem się, jarałem, aby zapomnieć o tym wszystkim co mnie otacza. Ale musiałem zebrać się w sobie. Wiesz, że jestem bardzo uczuciowy. 


- Justin, wiem to. Ja też nie potrafię sobie wyobrazić mojego życia bez Ciebie. To jest trudniejsze niż Ci się może wydawać. Chcesz, a nie możesz. - bardziej wtuliłam się w jego klatkę. Najlepszy dźwięk jaki kiedykolwiek usłyszałam to bicie jego serca, rytmiczne. Niczym kołysanka dla moich uszu.



- Znam to uczucie. Jedziemy tak jakby na jednym uczuciowym wózku. 


- Niestety... - Ostatni raz się zaciągnął kończąc papierosa. Zbliżył się do mnie, jedną dłoń kładąc na moim policzku. Czułam jego oddech na moich ustach. Był coraz bliżej, a ja dostałam przyjemnego skurczu serca. Ledwo poczułam dotyk jego ust na swoich i otworzyłam szeroko oczy widząc nagle Fredra razem z Ryanem odciągających ode mnie Justina i rzucających go przed siebie na ziemię. 

- Co wy wyprawiacie?! - od razu zaczął mi drżeć głos, przeraziłam się. Czułam, że na tym się nie skończy dzień.

- Co jest, Bieber? - zaśmiał się Ryan. - Podobno po naszą Selenkę przyszedłeś. - spojrzał się na mnie z uśmiechem. 

*O nie...* 

Ryan miał w oczach blask, który widziałam, kiedy rozdzielałam go z Fredrem, gdy szarpali się w moim domu. Fredro spojrzał na mnie i podał mi dłoń szczerząc się tak, jakby to nie był on. Obaj mieli błyszczące się oczy, tak jakby przeholowali alkohol, ale to nie było to. Fredra uśmiech powodował dreszcz i gęsią skórkę, to był uśmiech, który kiedyś spowodował połamane żebra u chłopaka, który powiedział Fredrowi, że jego dziewczyna jest dziwką. 

- Selly, wszystko w porządku? Bo z nim zaraz na pewno nie będzie. - zapytał zatroskany, dalej się uśmiechając. Odwrócił się w stronę Justina, który zdążył już wstać i otrzepać brudne ubranie. Justina oczy nabrały innej barwy... Ciemniejszej, ale zarazem dostały błysku, który zawsze tłumaczył, że już nie panuję nad sobą. Stanął na szerokich barkach i prychnął wzgardliwie. 

- Fredro... Przyjacielu, kochany. A może... frajerze? Co się dzieję? Po cholerę tutaj przyszedłeś? Szukasz połamanej szczęki? Zaraz będziesz nią pluł. - Justin podszedł do Fredra zamachując się pięścią, ale Fredro zrobił unik, niestety niezdarny, bo Justin zaraz wyprowadził cios kolanem wprost w przepona Fredra.

- Boże, przestańcie!! - zaczęłam krzyczeć, łzy zaczęły zalewać moją twarz, którą zakrywałam dłońmi z niedowierzania. - Proszę! - błagałam.

Ryan złapał Justina za koszulkę i szarpnął w tył przez co Justin stracił równowagę siadając na ławce, na której przed chwilą spokojnie siedzieliśmy. Spojrzałam za siebie i ujrzałam Kayle, Scoota i Jamesa biegnących w naszą stronę. Przeraziłam się, serce stanęło mi przez moment. Justin nie widział ich, był zajęty unikiem przed butem kierowanym w jego klatkę piersiową przez Ryana, w tym samym momencie Fredro trafił go pięścią w kość policzkową, która chrupnęła. 

- Przestańciee!!!!!!!!!! - wykrzyczałam zdzierając sobie gardło. Przestawałam już widzieć przez łzy, które cały czas napływały do oczu.

James wybiegł przede mnie i pięścią uderzył Justina w tył głowy po czym Ryan i Kayle wyprowadzili po kopniaku w żebra Justina po obu stronach jego ciała, a ten padł na ziemię, nie mogąc oddychać i plując krwią. Podbiegłam do nich i starając się wszystkich odepchnąć, uderzyłam Ryana i Kayla w twarz łokciem, krzycząc i błagając aby przestali. 

- Proszę... kurwa...Proszę... - powtarzałam cały czas.

Fredro się zaśmiał z obrzydzeniem widząc Justina, leżącego na ziemi trzymającego się za brzuch i plującego co chwilę krwią. 

- Oj Justin, Justin. Kiedy ty się nauczysz, kochany? - Ryan powiedział z pogardą w głosie pochylając się nad nim,biorąc go za koszulkę i unosząc jakby ważył zaledwie dziesięć kilogramów. - Selena jest jak nasza siostra, spróbuj z inną dziewczyną... Może z Dianą? - zaproponował i puścił Justina, który uderzył głową o kamień. Za chwilę podniósł go Fredro stawiając przy tym go na równe nogi i uderzając z całą siłą Justina pięścią w twarz, ten zaś padł na ziemię nieprzytomny. 

- Wy idioci!!! Wynoście się! Nie chcę was widzieć! - krzyczałam padając na kolana obok Justina, cały czas chlipiąc próbując opanować łzy lecące z oczu. 

- Sell.. My to... - James się odezwał.


- Już!!! -wrzasnęłam patrząc po kolei w ich twarze. - O mój Boże, co oni Ci zrobili... - po raz kolejny dzisiaj zaniosłam się płaczem. Chłopcy odeszli, a ja uklękłam przed Justinem płacząc i sprawdzając czy żyje. 


__________________________________________________
Pewnie się nie spodziewaliście takiego obrotu akcji, albo i się spodziewaliście. Tak czy siak, jak się podoba? Najdłuższy nasz rozdział yaaaay! Komentujcie i obserwujcie. Do kolejnego! :)
~ Poranek ~ Soczek. 

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział. ; D
    No tego to się nie spodziewałam. Taki mały dreszczyk emocji ; D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszymy się, że się podoba. jeśli możesz to nas polecaj koleżankom, czy komukolwiek. będziemy wdzięczne.;D

      Usuń
  2. Świetny rozdział:)
    Jejku co oni zrobili Justinowi :D
    Czekam na NEXT

    OdpowiedzUsuń